Dodano 11 lutego 2020 Prowadzę sklep internetowy – podsumowanie – miesiąc 1 5.00 / 5 (5)
Już w ostatnich artykułach wspominałem o tym, że w mojej firmie pojawi się kolejny sklep internetowy. Długo zastanawiałem się, czy w ogóle o tym opowiadać w formie artykułów na blogu i jeśli tak, to w jaki sposób.
No więc zdecydowałem się opowiadać :)
To już kolejny sklep internetowy, w którym maczam palce. Każdy z nich powstawał z innego powodu. Pierwszy na pewno po to, by był źródłem dochodu.
A ten najnowszy? Po pierwsze, bo zawsze chciałem mieć sklep :) Po drugie będzie to swego rodzaju kontynuacja i rozszerzenie Projektu X, który ruszył rok temu. Te podsumowania będą więc też okazją do podsumowania tego, co dzieje się w projekcie X.
Po trzecie, będzie to też kontynuacja eksperymentu, podczas którego przez tydzień prowadziłem sklep internetowy, chcąc w tym czasie zarobić na nim 1000 zł.
Po czwarte, bo w internecie znajdziesz mnóstwo opisów, które pokazują historie różnych sklepów internetowych. Niektóre z nich można włożyć między bajki, a inne sklepy, które odniosły olbrzymi sukces są w pewien sposób oderwane od rzeczywistości 99% osób, które taki sklep chcą prowadzić.
Oczywiście, każdemu życzę olbrzymich sukcesów, ale wszystko po kolei...
W zasadzie, przez moje doświadczenie w marketingu, ten sklep też w pewien sposób może być oderwany od rzeczywistości, ale ja na co dzień też mam swoją pracę, swoje zlecenia i sklep będzie traktowany jako tzw. projekt po godzinach.
Nie będzie więc fajerwerków, obiecywania cudów, pracy po 10 minut dziennie i to z zerowym wkładem własnym. Będzie za to pokazywana systematyczna praca miesiąc po miesiącu.
W podsumowaniach będziemy obserwować przede wszystkim liczby. Jakie to będą liczby? Nie będę ich teraz wymieniał. Poniżej znajdziesz dokładne zestawienie. A jeśli chcesz, żebym dołożył jeszcze jakieś statystyki to daj znać. Bo chcę, żeby podsumowania były tak pełne, jak to tylko możliwe.
Jedyne, czego nie powiem to jak nazywa się sklep, pod jakim adresem działa i jakie są w nim produkty.
Długo myślałem, czy o tym mówić, czy nie. Stwierdziłem, że to nic nie da. Wręcz przeciwnie – będzie tylko szkodziło i wprowadzało niepotrzebne zamieszanie. Aczkolwiek być może kiedyś się to zmieni.
Tak naprawdę, cały proces tworzenia sklepu zaczął się na początku grudnia, więc chcę też o tym opowiedzieć.
Jak być może już wiesz, jestem zwolennikiem tworzenia Społeczności (takiej jak np. wokół tego bloga). Więc jeśli jeszcze nie masz sklepu albo nie wiesz jeszcze do końca co sprzedawać, zawsze proponuję: poświęć ten czas na budowanie społeczności, która później będzie Twoimi Klientami.
1 grudnia została wykupiona domena, a 3 grudnia 2019 powstał więc fanpage. Pod domeną powstała najprostszej konstrukcji strona. Stronę stworzyłem samodzielnie w oparciu o swoją instrukcję (ZOBACZ). A więc całkowity koszt strony zamknął się w kwocie 61,50 zł brutto.
Od początku było wiadomo, że będzie to sklep, więc zainstalowałem szablon „StoreFront”. Dlaczego akurat ten? Bo jest czytelny i przejrzysty, a co bardzo ważne, jego autorami są twórcy wtyczki sklepowej WooCommerce do WordPressa. To powoduje, że można być niemal pewnym, że szablon będzie działał bardzo dobrze w połączeniu z WooCommerce. Na dzień dzisiejszy się to potwierdza.
A dlaczego WordPress i WooCommerce? O tym pisałem już w grudniowym artykule, który znajdziesz TUTAJ.
Grudzień poświęciłem na budowanie społeczności oraz sklepu, który nie był jeszcze widoczny na stronie.
Na stronie widoczny był przede wszystkim blog, na którym w grudniu pojawiło się 5 artykułów, opublikowanych kolejno: 2, 6, 19, 22 i 30 grudnia.
Do tego na fanpage zostało opublikowanych kilka postów.
Post 1: udostępnienie pierwszego artykułu, a poniżej jego statystyki (5 grudnia).
Post 2: promocja pierwszego artykułu w formie video i jego statystyki (5 grudnia).
Post 3: udostępnienie drugiego artykułu, a poniżej jego statystyki (6 grudnia).
Post 4: publikacja krótkiego filmu i jego statystyki (13 grudnia).
Post 5: publikacja kolejnego filmu i jego statystyki (15 grudnia)
Post 6: post w formie mema i jego szalone statystyki (19 grudnia)
Post 7: udostępnienie trzeciego artykułu i jego statystyki (19 grudnia)
Post 8: Udostępniam artykuł numer 4 i jego statystyki (22 grudnia)
Post 9: Idąc za ciosem, publikuję kolejny post w formie mema, a poniżej jego statystyki (23 grudnia)
Post 10: życzenia z okazji świąt i ich statystyki (24 grudnia).
Swoją drogą ciekawe jest to, jak w zależności od branży kształtuje się aktywność pod postem. Na dużo większym fanpejdżu tego bloga też opublikowałem życzenia, ale nie było tylu aktywności pod nim :)
Post 11: udostępniam artykuł piąty, a poniżej jego statystyki (30 grudnia)
Post 12: kolejny post w formie mema i jego statystyki (30 grudnia)
Niestety nie posiadam screena z liczbą lajków całego fanpejdża na koniec grudnia (ale ze stycznia już tak). Mam za to coś innego!
Jak się pewnie domyślasz, wykręcenie tych wszystkich lajków i komentarzy było możliwe dzięki reklamie. Więc poniżej zamieszczam screen z menedżera reklam FB.
W grudniu działały dwie kampanie – pierwsza miała sprowadzać ruch na bloga, czyli czytelników artykułów i na nią wydałem 106,95 zł brutto. Druga kampania była zoptymalizowana pod kątem aktywności pod postem (memy) i na to wydałem 140,54 zł brutto.
Korzystając z tego, że mam sporo obrazków oraz filmików, uruchomiłem też kanał na YouTubie oraz profil na Instagramie.
Na YouTube, w grudniu, pojawiło się łącznie 5 filmów, które w chwili pisania tego podsumowania mają odpowiednio: 195, 7, 14, 13 i 3 wyświetlenia. W tej chwili widnieją tam też 3 subskrybcje!
Na Instagramie za to pojawiło się 8 zdjęć oraz 1 filmik. Profil obserwują w tej chwili 2 osoby. Statystyki nie są w tych dwóch kanałach porażające, więc nie publikę tu screenów. Przyznam się szczerze, skupiłem się głównie na blogu oraz FB (ze względu na reklamy).
Na koniec jeszcze statystyki z Google Analytics. Te górki to oczywiście też efekt reklam.
I to tyle, jeśli chodzi o grudzień, który był tak naprawdę miesiącem przygotowań. W styczniu działo się już nieco więcej.
Na koniec każdego miesiąca będzie zestawienie liczbowe. Tych pozycji będzie prawdopodobnie przybywać z miesiąca na miesiąc.
Wszystkie kwoty są kwotami brutto.
W styczniu działo się nieco więcej. Dlatego podzielę ten miesiąc na kilka mniejszych części, oddzielonych tytułami, tak żeby łatwiej było się odnaleźć.
Żeby sklep mógł być uruchomiony, potrzebny jest towar :) Nie zaopatrywałem się w grudniu, ponieważ to była już końcówka roku. Więc wiązałoby się to z różnego rodzaju dodatkowymi inwenturami towaru itd. Chciałem to odwlec w czasie. Dlatego zamówienie towaru i potrzebnych materiałów nastąpiło tuż po nowym roku.
A jeśli chodzi o wydatki to w kolejnych kategoriach wyglądają one następująco:
Razem wychodzi więc 4114,92 zł brutto. W sklepie pojawiło się w ten sposób 45 produktów.
Uprzedzając pytania: cały towar, materiały i opakowania, kupiłem na Allegro.
Zacznę od tego, że w styczniu nie pojawił się żaden film na YouTube, ani żadne zdjęcie na Instagramie. Więc te dwa kanały pominę w podsumowaniu tego miesiąca.
Skupiam się na blogu i stronie, po to, by jak najszybciej przyniosła efekty w postaci wysokich pozycji w Google. YouTube i Instagram mogą poczekać.
A na blogu pojawiło się 6 nowych artykułów, opublikowanych kolejno: 8, 10, 17, 20, 23 i 30 stycznia. W artykułach zacząłem promować produkty (a dokładniej wzmianka o sklepie znalazła się w dwóch tekstach).
Kolejny główny kanał w styczniu to Facebook. Tutaj pojawiły się posty, o których opowiem poniżej.
Post 1: udostępnienie artykułu z bloga z promocją produktów (8 stycznia).
Ten artykuł nie siadł za bardzo niestety. A miał być główną osią promocji styczniowej. Kolejna nauczka: miej alternatywne artykuły.
Post 2: promocja kampanii promocyjnej z wykorzystaniem mema (9 stycznia)
Post 3: promocja kolejnego artykułu (10 stycznia)
Post 4: promocja artykułu numer trzy (17 stycznia)
Post 5: kolejny mem, który promował artykuł numer trzy (17 stycznia)
Post 6: promocja artykułu (20 stycznia) i znów słabo...
Post 7: następny artykuł, napisany typowo pod SEO, a takie teksty niestety zazwyczaj na FB kiepsko przędą (23 stycznia).
Post 8: artykuł numer 6 (30 stycznia).
Post 9: rozpoczynający promocję lutową (31 stycznia).
To tyle jeśli chodzi o posty na FB. Na koniec miesiąca licznik lajków pokazywał też 477 polubień.
Jednak lajki nie sprzedają (o czym być może już wiesz), ale o tym za chwilę. Bo teraz czas jeszcze na screen z menedżera reklam FB.
Tym razem pojawiły się tu 3 kampanie. Konwersje, czyli remarketing do osób, które już były na blogu. Wydałem 41,32, co dało efekt jednego dodania do koszyka i niestety był to porzucony koszyk. 349,60 zł wydane na kliknięcia w artykuły na blogu i 151,45 na aktywność pod postami na FB. Łącznie 542,37 zł brutto.
I jak być może widzisz – w kolumnie „zakupy w witrynie”, widnieje liczba 1. Dokładnie tak – w sklepie w styczniu wpadło pierwsze zamówienie! Zamówienie to opiewało na kwotę 46,70 zł brutto (w tym koszt wysyłki, który wyniósł 15,79 zł).
Kolejny screen pochodzi właśnie z listy zamówień w sklepie.
Na screenie widać też, że korzystam z serwisu Furgonetka do wysyłania zamówień.
A tak wygląda zrzut ze statystyk Google Analytics. Górki to znów reklama na FB. Ale widać też, że ruch organiczny z Google rośnie. Myślę, że to będę mógł pokazać w podsumowaniu lutego.
No to jeszcze podsumowanie miesiąca w liczbach.
Wszystkie kwoty są kwotami brutto.
I to chyba tyle na ten moment :)
Tak jak wspomniałem na początku – jeśli chcesz, aby w tym miejscu pokazały się jeszcze jakieś liczby lub masz jakieś inne sugestie lub pytania – napisz. Uwzględnię je w kolejnych podsumowaniach, na które już teraz zapraszam!
Zdjęcie: Pixabay
Już teraz pobierz darmowy samouczek "PUSZKA czyli Przestań Uganiać Się Za Klientami i spraw, by przychodzili do Ciebie sami".
Samouczek jest darmowy.
Podaj tylko imię i swój adres email: