Pierwsza sprzedaż online miała miejsce w 1979 roku w UK. Pierwszy sklep internetowy w Polsce powstał w 1997 roku. Ponad 20 lat temu. Przez te kilkadziesiąt lat powstało mnóstwo mitów jeśli chodzi o sprzedaż online.

Postanowiłem stworzyć serię kilku artykułów i nagrań, w których rozprawimy się z tymi mitami.

Zastrzeżenie: Pamiętaj, że działając na Allegro lub innej platformie, zobowiązujesz się do przestrzegania jej regulaminu. Allegro zabrania wprost niektórych wskazanych poniżej pomysłów. Oczywiście wielu sprzedających ma te zakazy w nosie. Ale potraktuj poniższe pomysły jedynie jako punkt wyjścia do własnych działań. 

Jaka jest rzeczywista siła Allegro?

Prawdziwy przełom i wysyp w branży e-commerce, czyli handlu online, miał miejsce na przełomie XX i XXI wieku. Wtedy, w 1999 roku powstało m.in. Allegro.

Allegro w 1999 roku

To normalne, że skoro ta platforma istnieje już tyle lat, to jest rozpoznawalna i Klientom przychodzi jako pierwsza na myśl jeśli chodzi o zakupy online. Deklaruje tak 72% osób, które wzięły udział w badaniach firmy Gemius w 2018 roku.

Znajomość serwisów e-handlu w Polsce

Nic więc dziwnego, że jeśli chodzi o sprzedaż online to bierzemy ją jako główną konkurencję. Ale czy tak jest na pewno? Czy rzeczywiście Allegro jest taką konkurencją?

Wystarczy spojrzeć na twarde dane. Otóż badania i statystyki pokazują, że nie! Jest to jeden z największych mitów polskiego internetu, który dziś postaram się obalić. Wystarczy spojrzeć zresztą na kolejne wykresy z tego samego raportu.

W branży elektro sytuacja wygląda następująco:

Branża elektro vs Allegro

W branży aptek:

Branża apteki vs Allegro

W branży multimediów:

Branża multimedia vs Allegro

Czy też w branży perfum:

Branża perfumy vs Allegro

Allegro jest dużym graczem. Ale nie w każdej branży. I nawet sklepy, które powstały później, zdołały platformę aukcyjną prześcignąć. Ok - te firmy, które wyprzedziły Allegro to duzi gracze. Ale spójrz na wykres kolejnego badania, opublikowanego w październiku 2019 przez IRCenter.

Czego Klienci szukają w Allegro a czego w Google

Aż 73% osób przeglądających Allegro chce przede wszystkim zorientować się w cenach! No dobra, ale walka z Allegro, czy też innymi dużymi sklepami to jak wyprawa z szablą na czołgi.

Od razu mówię: wcale walczyć nie trzeba. Lepiej jest wykorzystać te platformy i ściągnąć z nich Klientów do własnego sklepu. O tym jednak w dalszej części.

Schematy w działaniu Allegro

Owszem, Allegro to olbrzymia część polskiego rynku. Poza tym wystarczy dobrze się przyjrzeć, by zauważyć pewne ściśle przestrzegane schematy, systemy, procedury, instrukcje i automatyzacje. I za chwilę to zrobimy. Pokażę Ci te schematy! Pokażę Ci też rzeczywiste przykłady ich wykorzystania.

To nie jest takie proste stwierdzić, że ludzie wolą kupować na Allegro i trudno się z nimi konkuruje. Spójrz na to z drugiej strony. Nie jako sprzedawca tylko jako klient. Z jakich powodów Ty robisz zakupy, nie tylko te w internecie, ale również codzienne, jak np. kiedy kupujesz kawę, jedzenie albo korzystasz z usług mechanika czy księgowej.

Pomyśl sobie o wszystkich tych firmach, u których coś kupujesz i zadaj sobie pytanie dlaczego zostawiasz tam swoje pieniądze. Ta wymiana pieniędzy na towary lub usługi jest możliwa dzięki zaufaniu.

Nie jest to takie zaufanie jakie znamy z życia rodzinnego. To zaufanie polega na tym, że czujesz, że jesteś w dobrych rękach, które wiedzą co robią i że w zamian za swoje pieniądze otrzymasz to, czego oczekujesz, o wartości i jakości jakiej oczekujesz.

Wiesz skąd pochodzi to zaufanie? Ono pochodzi właśnie z wewnętrznych, wypracowanych przez te firmy procedur i schematów. Pomyśl sobie teraz o ulubionej kawie, jaką zawsze kupujesz. Ona smakuje zawsze tak samo i dlatego ją kupujesz, bo zawsze przygotowywana jest wg tego samego, wypracowanego schematu.

Pomyśl sobie o swojej księgowej. Ona też zawsze postępuje wg schematów i procedur, a dzięki temu Twoje podatki są w porządku. Wszystkie te schematy są po to, by zawsze dawać Tobie tą samą wartość, jakiej oczekujesz, by wzmacniać zaufanie i sprawiać, że będziesz lojalnym Klientem przez wiele lat.

I dokładnie tak samo powinno być w Twojej firmie. Takie schematy, systemy i instrukcje ma też Apple, Google, Facebook, Mercedes i inne znane firmy.

Wracając do Allegro, ono również ma swoje procedury i schematy. Niedawno było to chociażby ujednolicenie wyglądu wszystkich aukcji i rezygnacja z szablonów. M.in. dzięki tej powtarzalności ludzie tak chętnie tam wracają. Dokładnie tak samo może (i powinno) być u Ciebie.

Zwłaszcza teraz, kiedy mamy te wszystkie możliwości, których jeszcze 20 lat temu nie było. Owszem - ciągle powstają nowe sklepy internetowe. Niektóre z nich upadają. Ale to tylko dowód, że można z powodzeniem to robić. Gdyby poza Allegro nie było innych sklepów online, wtedy mielibyśmy powód do zmartwień.

No dobra, ale miało być o schematach. Za chwilę pokażę Ci 2 takie schematy. Pierwszy z nich będzie dotyczył tego, jak wykorzystać Allegro, by zdobywać klientów do własnego sklepu.

Sytuacja polskich sklepów

Ale jeszcze zanim przejdziemy do szczegółów, spójrzmy (znów przez pryzmat twardych danych), jak wygląda sytuacja sklepów internetowych w Polsce.

Zacząłem handlować na Allegro jak tylko skończyłem 18 lat. Była m.in. branża elektro, ślubna, dom i ogród. Spory rozrzut. Zawsze zaczynało się tak, że ciężko było tą całą machinę rozkręcić. Ale jak już zaczęły wpadać zamówienia to trudno było się wyrobić.

Powód? Cena!

Poza wypracowanymi standardami to m.in. ze względu na ceny, kupujemy na Allegro. No więc zamówień było dużo, a pieniędzy zostawało niewiele. Na dłuższą metę tak się nie da.

Zacząłem więc wyciągać Klientów z Allegro do własnych sklepów. W końcu od dawna potrafiłem je budować (pierwszą stronę www stworzyłem w 2000 roku). W ciągu tych prawie 20 lat, stworzyłem ponad 200 sklepów (dla Klientów) i prowadziłem 3 własne (czwarty w drodze).

Jednak początkowo trudno było mi zdobywać Klientów bezpośrednio. No i pomógł właśnie system przerzucania Klientów z Allegro do własnych sklepów. Od tego się zaczęło. Później doszły kolejne metody.

W Polsce mamy około 30 tys. sklepów internetowych. Ciągle powstają nowe. Ale już po 3 miesiącach od założenia, upada 60% z nich. Dlaczego? Powodów jest mnóstwo. Jednak przede wszystkim chodzi o cierpliwość do ogromu działań, jakie trzeba podjąć.

Nie mając efektów, które choćby trochę by nas zadowalały, rezygnujemy po kilku miesiącach.

Natomiast po roku od otwarcia upada aż 95% sklepów. Na rynku, działa dalej tylko 5%. Dlaczego? Po roku zazwyczaj trzeba ponownie opłacić domenę i serwer sklepu. To ostateczne odcięcie pępowiny.

Część z tych 5% oczywiście doskonale sobie radzi, kolejna część daje sobie jeszcze szansę na kolejny rok, ale kolejna - trzecia część z nich upada. Chciałbym, żeby Twój sklep był w tym małym ułamku spośród 5% sklepów, które pozostają na rynku dalej.

Co zrobić, żeby tak było? Każdy z tych 5% sklepów, które dobrze sobie radzą, ma wypracowane pewne schematy (tak, znowu one), które składają się na cały system działania.

Jednym z tych schematów może być właśnie przechwytywanie Klientów z Allegro. Ale, żeby nie było tak negatywnie… Mimo tych przerażających statystyk, nadal mamy doskonały moment na otwieranie nowych sklepów online. Z roku na rok, ludzie kupują w internecie coraz więcej i nadal będą to robić.

Wyciąganie Klientów z Allegro do własnego sklepu

Pogadajmy teraz szerzej o tym schemacie wyprowadzania Klientów z Allegro.

Sprawa jest prosta. Jako właściciel sklepu musisz wiedzieć, kto może być jego potencjalnym Klientem oraz gdzie takie osoby znaleźć. Czy może przebywają na Facebooku i stosujemy wtedy reklamy w tym medium, czy może czytają tematyczne gazety (np. ogrodnicze) i to w nich będziemy się reklamować, czy może jeszcze gdzieś indziej.

Na pewno sporą liczbę swoich Klientów możesz znaleźć właśnie na Allegro. Allegro ma jednak swój regulamin i nie możesz wystawić tam aukcji z linkiem do swojego sklepu, zapraszając w ten sposób Klientów do siebie i pisząc, że u Ciebie w sklepie będzie bardziej korzystnie, bo wtedy nie musisz płacić prowizji.

Tak byłoby najprościej. Ale wstawianie linków do własnego sklepu i strony jest na Allegro zakazane. Co można zatem zrobić? Pokażę Ci kilka działających pomysłów.

Metoda 1: allegrowy magnes na klientów

Wspominałem już na blogu o czymś takim jak lead magnet, czyli magnes na Klientów. Chodzi o to, by przyciągnąć czymś potencjalnych Klientów, a dopiero w kolejnym kroku sprzedać właściwy produkt.

W sklepach najczęściej jest to rabat na pierwsze zakupy, np. 10%. Ale można inaczej. Kiedy sprzedawałem sprzęt elektroniczny (a dokładniej komputery), takim magnesem była aplikacja, którą stworzyłem.

Aplikacja sprawdzała dlaczego komputer działa wolno i co może być powodem. Za jej pomocą można było też usunąć to co spowalniało maszynę i nieco ją przyspieszyć. Ale przede wszystkim raport, który pokazywał się Klientowi, wskazywał co może być powodem wolnego działania.

Na przykład zbyt wolny procesor, za mało pamięci, słaba karta graficzna itd. Stąd już prosta droga do sklepu internetowego, w którym można było kupić procesor, pamięć RAM, kartę graficzną albo cały komputer.

W aplikacji od razu wyświetlały się przyciski do odpowiednich produktów, ale nie na Allegro tylko w moim sklepie.

Dla Klienta, który sprzedawał książki do nauki języków, przygotowałem natomiast prostą aplikację do nauki języka. Przede wszystkim było to słownictwo i rozmówki przydatne podczas zagranicznych wyjazdów (np. w restauracji).

Takie aplikacje można było kupić na Allegro w okolicach 5 zł. Natomiast zakup głównego produktu odbywał się już w sklepie, dzięki przyciskom zamieszczonym w aplikacjach.

Bardzo podobnie działają w tej chwili sklepy na zachodnich rynkach. Z tymże nie na Allegro, a na ich Amazonie. Zresztą wspominałem już o tym, że najważniejsze to znaleźć miejsce, gdzie są Twoi Klienci, a później tam działać. U nas jest to Allegro. U nich Amazon.

Amazon początkowo był księgarnią. Zachodnie firmy sprzedają tam więc teraz ebooki, najczęściej za 1 dolara. A w takim ebooku znajdują się już często odnośniki do własnego sklepu. I tak na przykład firma sprzedająca na co dzień, we własnym sklepie internetowym rowery, sprzedaje na Amazonie ebooka o rowerach, z którego ściąga Klientów do własnego sklepu.

Metoda 2: gazetka

Markety słyną ze swoich cotygodniowych gazetek, w których można znaleźć aktualne promocje. Nigdy nie jest tak, że promocja jest na wszystko. Zawsze jest to ograniczony asortyment. Gazetka ma ściągnąć Klientów do marketu promocjami, ale Klienci podczas wizyty, kupują przecież także produkty w standardowych cenach.

Twoją gazetką może być Allegro. Wystawiasz tu produkty w niższych cenach, bo jak przecież wiemy, Klienci na Allegro patrzą przede wszystkim na ceny, ale nie umieszczasz na aukcjach wszystkich swoich produktów. Po prostu dzięki tym przecenionym, ściągasz Klientów już do swojego własnego sklepu internetowego.

W przypadku mojego sklepu z branży dom i ogród, naszym miejscem nie jest Allegro, ale serwisy takie Etsy i Dawanda, bo to tam są nasi Klienci.

Ale schemat działania jest dokładnie ten sam. Wystawiamy tam dekoracje do domu w atrakcyjnych cenach, które są magnesem na inne produkty, które można już kupić w naszym sklepie.

A jak ściągnąć Klientów z Allegro albo innych serwisów do własnego sklepu, skoro nie można tam wstawiać linków? Za chwilę będzie właśnie o tym.

Metoda 3: mailing

Niezależnie od tego na jakiej platformie znajdziesz swoich Klientów, czy to będzie Allegro, Amazon, Etsy, czy jeszcze coś innego to zawsze możesz kontaktować się z Klientem po zakupie. Możesz wysłać wiadomość. W tym momencie, w przypadku Allegro jest to już bardziej utrudnione, ale nadal da się zrobić.

Pewnie też wiesz, że dużo łatwiej utrzymać Klienta, który już coś od Ciebie kupił i namówić go na kolejne zakupy, niż zdobyć zupełnie nowego. Tym bardziej wtedy, gdy za pierwszym razem był zadowolony.

Według raportu Ecommerce na rok 2019, stworzonego przez serwis Ekomercyjnie.com, powracający klienci wydają 67% więcej niż nowi, a klienci, którzy dokonali zakupu co najmniej 10 razy polecają firmę średnio kolejnym 7 osobom.

Klienci powracający do sklepów online

Warto też spojrzeć na wykres porównujący zachowania nowych i powracających Klientów, który opublikował Business Insider. Klienci powracający, dokonują zakupy 2 razy częściej. Rzadziej opuszczają też sklep niezadowoleni.

Nowi i powracający Klienci e-commerce

Nie ma zatem nic prostszego i tańszego niż wysłać wiadomość email do osób, które już coś od Ciebie kiedyś kupiły. Pewnie teraz stoi Ci przed oczyma taki obrazek, że sklepy, w których to Ty coś kupujesz też wysyłają do Ciebie takie maile, ale nie kusisz się na kolejne zakupy, a raczej odbierasz to jako spam.

Przede wszystkim nie każdy wróci po kolejne zakupy. Ale dlaczego jeszcze? Bo jak wszystko na świecie, tak i mailing można robić dobrze lub źle. Jeśli twoje maile nie będą nachalne to masz większe szanse. Warto to przećwiczyć. Ale o tym można byłoby napisać całą książkę.

Metoda 4: ulotka w paczce

Ulotka w paczce to coś, co spotykamy zdecydowanie najczęściej, ale… też nie w każdej paczce coś takiego znajdziesz. Nie chce nam się? Czy wydaje nam się po prostu, że ulotki się już ludziom przejadły, czy może nie mamy na nie pomysłu.

Fakt jest taki, że ulotki są nośnikiem informacji. Skoro ktoś kupił coś od Ciebie po raz pierwszy, to w pewien sposób zaufał Ci. A to już jest wystarczająca podstawa do tego, by przynajmniej spojrzał na Twoją ulotkę.

Nie wyląduje ona w koszu tak od razu, jak to się dzieje z ulotkami rozdawanymi na ulicy. Na ulicy jest jedna wielka loteria. Przechodzą tam wszyscy. Większość z nich nie będzie Twoimi Klientami. Ale przecież osoba, która już od Ciebie coś kupiła, jest Twoim Klientem i interesuje ją Twoja oferta.

Wątpię, żeby chodziło o koszt wydruku ulotek. Jest znikomy w całym koszcie marketingu i pozyskania Klientów. Najprostsza ulotka w formacie A5, zadrukowana dwustronnie, w ilości 1000 sztuk to koszt 150 zł, czyli 15 groszy za sztukę. Im więcej drukujesz tym taniej. 5000 ulotek to już 300 zł. Za sztukę wychodzi więc 6 groszy.

Moim zdaniem warto postawić na ulotki, ale trzeba zrobić dwie rzeczy: odwrócić standardowy model ich rozdawania. Czyli ulotkę wręczasz Klientowi dopiero po zakupie, a nie przed. A po drugie, pozostaje zastanowić się nad formą takiej wkładki do Twojej paczki. Ale o tym porozmawiamy sobie już w kolejnym punkcie.

Ulotka, która robi WOW

Jaką formę powinna mieć ulotka dodawana do paczki, by zadziałała? Krótka odpowiedź brzmi: nie taka ulotka, jaką wszyscy znamy. Zbyt nam się już przejadła. W swoich sklepach testowałem kilka form nietypowych ulotek. Najlepsze efekty dawały jednak dwie formy, o których opowiem za chwilę.

Zacznijmy jednak od najważniejszej sprawy. Taka ulotka nie powinna być drukowana masowo. Powinna być spersonalizowana pod kątem Klienta, do którego trafi. Microsoft w swoich raportach mówi, że firmy, które sprawiają, że Klient czuje się osobiście dopieszczony, zwiększają przychody nawet o 10%.

Personalizacja w sklepie internetowym

Personalizacja to dużo pracy - prawda. Ale już wyjaśniam, że chodzi o personalizację opartą na szablonach (znowu one!), które należy sobie wypracować. Żeby było łatwiej, oprzyjmy się o konkretne przykłady.

Pierwszy przykład to sklep z karmą dla zwierząt, w którym sprzedajesz żywność dla kotów, psów, rybek, papug, chomików i świnek morskich. Drugi sklep to internetowa księgarnia, w której masz następujące kategorie: poradniki, fantastyka, biznes, nauka języków, historia, komiks.

Każda z tych kategorii, w każdym z tych sklepów to tak naprawdę zupełnie inna grupa Klientów. Rzadko się zdarza, że ktoś ma i rybki, i psa. I rzadko się zdarza, że ktoś lubi jednocześnie książki o biznesie i komiksy. Owszem - są takie osoby, ale jest to mniejszość wśród Klientów.

Dlatego właśnie ulotki powinny być spersonalizowane, ale jednocześnie oparte o pewne szablony - czyli np. szablon: psy, rybki, albo szablon biznes, komiksy. Zauważ, że szablony to też schematy, o których rozmawiamy tu od samego początku. Więc pierwszą rzecz, czyli personalizację, mamy za sobą.

Pozostaje jeszcze forma i sposób przekazu. Znów można to zrobić z dużą dozą personalizacji, na wiele różnych sposobów, ale jednocześnie trzymając się wypracowanych schematów.

Ulotka nr 1

Pierwsza forma ulotki, jaką lubię stosować to listy. Są to przede wszystkim listy do osób, które kupiły coś w moim sklepie (lub na Allegro) po raz pierwszy. Czyli jest to coś w formie listu powitalnego.

Podejrzewam, że już widzisz pewien schemat. Inny list otrzymają właściciele psów (a tak naprawdę Klienci, którzy kupili karmę dla psa) i inny właściciele rybek. To po pierwsze.

Druga rzecz to odręczny podpis na samym dole takiego listu. Ale bardzo często też na samej górze listu, odręcznie dopisujemy np. “Drogi Adamie!” albo “Szanowna Ewo!” - w zależności kto zamawiał. Powiem krótko: to robi wrażenie. A o robienie wrażenia, tym bardziej przy uruchamianiu sklepu, najbardziej chodzi.

Czasami, ale nie zawsze, w takim liście zamieszczamy też kod rabatowy na kolejne zakupy. To dzieje się w zależności od okazji, od aktualnych promocji albo od pory roku. W przypadku, kiedy wysyłamy taki list do zamówień złożonych na Allegro, to kod rabatowy można zrealizować tylko w sklepie.

Ulotka nr 2

Druga forma ulotki to kod QR. Ale nie chodzi o zwykły kod QR nadrukowany na ulotce. Tak prosto to nie zadziała.

Zacznijmy jednak na początek od tego, dlaczego stosować QR kody, które przecież wcale nie są popularne i niewiele osób wie do czego w ogóle je wykorzystać.

Strona 10ecommercetrends, każdego roku (począwszy od 2016), jak sama nazwa wskazuje, publikuje 10 trendów dla sklepów online na dany rok. Na rok 2019 jest tam trend o nazwie “Wielki powrót QR kodów”.

Kiedy ktoś zeskanuje swoim telefonem kod QR, który umieścisz na ulotce, będzie mógł przenieść się pod link zaszyty w tym kodzie. Klient nie musi więc wklepywać adresu ręcznie, ani instalować żadnych dodatkowych aplikacji.

No ale co z tymi QR kodami?

Wyobraź sobie, że kupujesz karmę dla psa i wewnątrz opakowania, gdzieś blisko dna, znajduje się ulotka z QR kodem, a na niej napis: “Kończy się karma Twojego pupila? Czas zamówić nową. Wystarczy, że zeskanujesz ten kod, aby dodać do koszyka i zamówić”.

Chwytliwe? Tak! Jednak trudne w realizacji, ze względu na fabrycznie zamykane pojemniki z karmą. No chyba, że będziesz ją sprzedawać we własnych opakowaniach, na wagę.

Sklep internetowy - karma dla zwierząt

Taki QR kod, z tym samym napisem możesz też nakleić na fabrycznym opakowaniu. Aczkolwiek w tym przypadku efekt WOW będzie już dużo mniejszy.

A teraz wróćmy do naszej przykładowej księgarni. Możesz do paczki z książkami dodać zakładkę i to już będzie dobre. Tylko, że zakładki do książek dodaje co druga księgarnia. Może by tak czytelnika znów wziąć z zaskoczenia i umieścić kod QR w odpowiednim miejscu?

Można go dodać pod koniec książki, a kod będzie sugerował zakup następnej lektury, podobnej do tej, którą akurat czytelnik ma w ręku.

Można jednak pójść krok dalej. Kiedy czytelnik czyta książkę Gary’ego Vaynerchuka, a ten wspomina w niej o innym autorze - Timie Ferrisie, to w tym miejscu książki można zamieścić ulotkę z kodem QR i napisem, jak np.: “Jeśli zainteresował Cię przykład Tima Ferrisa, on sam opisuje swoje przypadki w książce pt. "4-godzinny tydzień pracy", którą możesz zakupić skanując poniższy QR kod.”

Mimo wysiłku i dobrego pomysłu, taką ulotkę nadal można łatwo wyrzucić. Poza tym, kiedy Klient kupuje w Twoim sklepie karmę dla swojego psa regularnie, to po co za każdym razem wysyłać ulotkę. Można zrobić coś innego. Na przykład magnes na lodówkę. Na magnesie nadrukowany będzie QR kod z napisem “Zamów karmę dla psa”. Takie magnesy możesz zamówić już od 50 groszy za sztukę.

A teraz mały bonus. Żeby nie było tylko teoretycznie, ale również praktycznie. Nagrałem filmik, w którym pokazuję, jak taką ulotkę z QR kodem przygotować sobie w Twoim sklepie. Przykład oparty jest o sklep na WooCommerce.

Jakie masz korzyści z takiego podejścia?

Takie działanie wymaga bardzo personalnego podejścia, ale jednocześnie można je oprzeć o gotowe szablony. Jedno jest pewne: będzie to zaskoczenie dla Klienta i niewątpliwa zachęta do kolejnych zakupów.

Zbliżamy się już do końca tego materiału. Chciałbym, żeby nie skończyło się na teoretycznych przykładach, ale żeby każdy mógł wdrożyć to wszystko w praktyce. Mam więc do Ciebie prośbę o wskazanie w komentarzu tego fragmentu lub przykładu, który wywarł na Tobie największe wrażenie.

I jeszcze jedno. Zastanów się, jak coś takiego wdrożyć u Ciebie. Niezależnie od tego, czy już prowadzisz swój sklep internetowy, czy dopiero planujesz.

Podejrzewam, że w niektórych firmach będzie trudno coś takiego wymyślić. Wtedy nakreśl w komentarzu jaki sklep prowadzisz lub chcesz prowadzić, co sprzedajesz i ew. pomysły, które przychodzą Ci do głowy. Wtedy wspólnie zastanowimy się co można z tym zrobić. Taka mała burza mózgów :)

I już ostatnia prośba: jeśli znasz kogoś, komu przyda się cały ten materiał, udostępnij go proszę, np. na swoim Facebooku lub w inny dowolny sposób. Z góry dziękuje!

I teraz to już naprawdę wszystko. W kolejnym materiale zajmiemy się obaleniem następnego mitu, który brzmi “Dla klienta liczy się tylko cena”.

Przeczytaj także:

 

Zdjęcie: Pixabay