Dodano 07 grudnia 2020 Od 1000 zł miesięcznie do 1000 zł dziennie w 90 dni - podsumowanie 11 miesiąca w sklepie internetowym 4.33 / 5 (6)
Tak - ten tytuł jest clickbaitowy. Ale rzeczywiście coś takiego miało miejsce w listopadzie, czyli jedenastym miesiącu prowadzenia mojego testowego sklepu internetowego. Pojawił się tysiak jednego dnia. O szczegółach opowiem Ci za chwilę.
Tak na marginesie dodam, że powoli zbliżamy się do końca roku i do końca głównego eksperymentu związanego z tym sklepem. Na koniec roku miał on generować pensję.
Za miesiąc będzie więc nieco szersze podsumowanie. Pokażę też plany związane ze sklepem na rok 2021. Jeśli masz pomysły albo sugestie tego, co mógłbym przetestować w sklepie - napisz do mnie. Możesz zostawić komentarz poniżej lub wysłać prywatną wiadomość w inny sposób (np. messenger albo e-mail).
Listopad przyniósł 72 nowe zamówienia. To o 3 mniej niż w październiku. Patrząc na poniższy wykres i porównując go do poprzednich miesięcy, zastanawia tak duża liczba dni z zerową liczbą zamówień.
Z drugiej strony cieszy fakt, że wykres jest stabilny… poza ostatnimi dniami. Ale to efekt Black Friday. Od piątku 27.11.2020 do poniedziałku 30.11.2020 w sklepie miała miejsce taka właśnie akcja, podczas której cały asortyment można było kupić z 30% rabatem. I tylko tyle. Prosta akcja z prostym schematem działania
Jak widać, wykres w tych czterech dniach ma postać tzw. wanny. I jest to coś powtarzalnego w wielu promocjach. Pierwszego dnia po ogłoszeniu kampanii, oraz ostatniego, kiedy dobra oferta się kończy jest zawsze najwięcej zamówień.
Pierwszego dnia dlatego, że jest coś nowego. Ostatniego, dlatego że taka nasza ludzka natura - czekamy i odkładamy swoje sprawy na ostatni moment.
W podobny wykres układa się też sprzedaż moich szkoleń online. Ostatni dzień zawsze przynosi największą liczbę zamówień.
Drugi wykres przedstawia przychody w kolejnych dniach.
Jak widzisz, 4 grudnia wykres zanurkował poniżej zera. Dlaczego tak się stało? Jedno z zamówień zostało zwrócone. Jednocześnie był to pierwszy zwrot w sklepie i jedyny na przestrzeni 11 miesięcy.
Łączny przychód z listopada przekroczył 5 tys. złotych i wyniósł dokładnie 5076 zł, a po odliczeniu wspomnianego zwrotu było to 5019,30 zł.
Ostatniego dnia listopada wykres przebił 1000 zł dziennego przychodu (wspomnianego w tytule). To tylko jeden taki dzień, w dodatku połączony z kampanią promocyjną. Tak - jest to wyjątek. Ale właśnie wyjątki potwierdzają regułę. Sklep może dawać przychody w wysokości tysiąca i więcej dziennie, w czasie krótszym niż rok.
Ostatni wskaźnik, o którym wspomnę w tym punkcie to średnia wartość zamówienia (AOV). W listopadzie wyniosła ona 70,50 zł. Dla porównania, w październiku wynosiła ona 65,31 zł, a we wrześniu była w okolicach 75 zł.
Jak widać, w pierwszym roku można mówić o chwilowych stabilizacjach. Ale tak naprawdę w tym momencie wszystko jest jeszcze mocno zachwiane. A sensownie porównywać będzie można wskaźniki kwartalne albo całoroczne i to dopiero w następnych latach.
Tak czy inaczej, takie bieżące analizy dają jakiś pogląd na sytuację w sklepie i nawet mimo tych wahań warto to robić.
Zakładając sklep wybrałem strategię długoterminową. Świadomie zrezygnowałem z szybkich przychodów tu i teraz, odsuwając wykorzystanie płatnych reklam na kolejne miesiące.
Główna oś mojego marketingu to SEO oraz content marketing. Dlaczego te dwie metody?
Po pierwsze, bo się uzupełniają. SEO to pozycjonowanie. Żeby móc się wypozycjonować, trzeba napisać i wstawić na swoją stronę / sklep jakiś tekst, który później wyświetli się w Google.
Content marketing to też tworzenie treści, np. prowadzenie sklepowego bloga. Można więc upiec dwie pieczenie na jednym ogniu.
Mało komu chce się pisać treści, a z drugiej strony Klienci ich szukają, więc tu można bardzo zyskać.
Po drugie, Klienci wchodzą na mój sklep nawet jak nie mam żadnych reklam (nie płacę) i nawet w takich miesiącach, w których nie tworzę żadnych nowych treści.
Tak właśnie było w listopadzie. Nie powstał żaden nowy artykuł na blogu. A mimo to liczba wejść z SEO wzrosła w porównaniu do października o prawie 100%. Możesz to zobaczyć na poniższym wykresie (niebieska linia to listopad, pomarańczowa to październik).
A tak rośnie liczba wejść z Googla od początku roku:
Co trzeba robić, żeby tak się działo? Ważna jest jedna rzecz: treści muszą być uniwersalne (albo jak mówią inni: evergreen). Czyli przykładowo takie, których ludzie będą szukać zarówno zimą, jak i latem.
Oczywiście treści sezonowe też się pojawiają, ale jest ich zdecydowanie mniej. Nie trzeba więc tworzyć dużo artykułów. Ważne, żeby tworzyć takie, których ktoś w Googlu szuka. O tym jak to zrobić, pisałem szczegółowo w artykule “Jak napisać tekst na stronę internetową - artykuł na bloga pod SEO?”.
Listopad był bardzo trudnym miesiącem dla obecności w social mediach. Firmy wręcz rzuciły się na tą formę reklamy. I nie chodzi tylko o samą końcówkę miesiąca, kiedy miał miejsce wspomniany wcześniej Black Friday.
Na początku listopada, z zaciekawienia zacząłem scrollować swoją tablicę na FB, licząc reklamy, jakie się wyświetlą.
I co?
Około 85% postów, które się wyświetliły były reklamami! A gdzie posty organiczne? Między innymi tak właśnie tnie się ich zasięgi. I między innymi właśnie dlatego social media są tylko uzupełnieniem mojej strategii reklamowej. Ale mimo wszystko nie można ich pomijać.
Oczywiście w Twojej branży może być zupełnie inaczej. Zresztą tak było w wielu sklepach, którym pomagam w reklamach na FB. Wykręcały w listopadzie bardzo dobre wyniki w tym medium.
Wracając do sklepu, na fanpejdżu pojawiło się 5 postów. A w związku z tym, że nie pojawił się żaden nowy artykuł na blogu, były to tylko posty produktowe. I to też miało wpływ na odbiór mojego marketingu w tym miesiącu.
Nie było urozmaicenia różnymi treściami, tylko mniej lub bardziej nachalna sprzedaż.
Na facebookowe reklamy wydałem w listopadzie 990,97 zł i przyniosły one 3 nowe zamówienia. Tak przynajmniej pokazuje panel reklamowy Facebooka (screen powyżej).
Na screenie poniżej (z Google Analytics) widzę wszystkie źródła Klientów. A w kolumnie transakcje to przy pozycji “social” jest najdłuższa niebieska kreska (po wejściu w szczegóły naliczyło 47 transakcji).
Komu wierzyć?
Tak w 100% to nigdy się tego nie dowiemy. Spójrz tylko na screen powyżej. W przedostatniej kolumnie naliczonych zostało 60 transakcji. Natomiast na początku tego podsumowania pokazywałem Ci obrazek bezpośrednio ze sklepu gdzie było ich 72.
Dalej druga rozbieżność: 3 transakcje naliczone przez Facebooka vs 47 transakcji z Google Analytics…
A czasami (w innych sklepach) jest zupełnie odwrotnie. Panel reklamowy FB pokazuje więcej transakcji, a Google Analytics o wiele mniej.
Można dążyć do dokładniejszych obliczeń i zbliżonych wyników w obydwu systemach. To kwestia ustawień atrybucji (czyli do jakiego źródła ostatecznie przypisujemy złożenie zamówienia).
Prawda jest jednak taka (i właśnie na tym polega odpowiednio stworzona strategia), że wszystkie te metody i systemy się przenikają. Jeden ma wpływ na drugi, a wszystkie wzajemnie się uzupełniają. I teoretycznie można zrezygnować ze “słabszego” źródła zamówień, ale mogłoby się to wiązać ze znacznym osłabieniem wyników także z innych źródeł.
Jeśli chodzi o fanpejdż, to na koniec miesiąca miał on 953 lajki, czyli dokładnie o 40 więcej niż na początku listopada.
Jak być może pamiętasz, w październiku testowałem reklamy Google Ads. Wtedy nie dały one żadnych rezultatów. Celowo więc odpuściłem korzystanie z tego systemu w listopadzie.
Początkowo chciałem skorzystać z reklam Googla w czasie Black Friday, ale widząc natężenie wszystkich innych reklam, zrezygnowałem z tego pomysłu.
Być może popełniłem błąd, być może nie. Czasu już nie cofniemy. Ale być może w ten sposób spełniło się to, o czym pisałem w poprzednim punkcie: osłabiłem w ten sposób inne źródła pozyskiwania zamówień.
W podsumowaniu października opowiadałem o negocjacjach z dostawcami towaru. Dziś opowiem o negocjacjach z kurierem.
Otrzymałem w ten sposób 36,40% zniżki na dostawę paczek w stosunku do standardowej oferty.
Z DPD korzystałem przy jednym ze swoich sklepów ok. 5 lat temu. Później nasze drogi się rozeszły na rzecz innych przewoźników. Przy nowym sklepie postanowiłem wrócić do DPD. Na ten moment paczki docierają bez uszkodzeń towaru, więc jestem zadowolony.
Nowe sklepy zazwyczaj otrzymują wyższą ofertę oraz minimum logistyczne (np. minimum 10 zamówień miesięcznie). Dlatego na początek zazwyczaj polecam korzystanie z tzw. brokerów kurierskich, jak np. Furgonetka, czy Sendit. Jest to tańsze i bardzo wygodne.
Wróćmy jednak do moich negocjacji.
Podobnie jak w tych październikowych, zaczęło się od luźnej propozycji: a może dałoby się uzyskać jakiś rabat?
Długo nie musiałem czekać. Bardzo szybko zadzwonił sprzedawca z lokalnego oddziału, wypytując szczegółowo o paczki jakie wysyłam. Głównie chodzi o rozmiar oraz wagę.
Standardowa oferta jest liczona m.in. na bazie średniej ze wszystkich wag i wymiarów paczek, jakie firma dostarcza w całej Polsce. Jeśli Twoje paczki są mniejsze i lżejsze od tych wyliczonych ze średniej, to również oferta będzie lepsza.
W ten oto sposób, bez żadnego wydzierania sobie korzystnej ceny, otrzymałem propozycję obniżki o 36,4%. Oferta była lepsza od dotychczasowej, więc na ten moment nie było o czym dalej dyskutować.
Znów, przy pojedynczym zamówieniu, jest to kilka złotych, ale sumując wartości miesięczne czy roczne, uzbiera się niezła sumka i można dzięki temu zorganizować ciekawą promocję lub inną akcję przyciągającą uwagę Klientów.
A wystarczyło tylko zapytać :)
Na koniec jeszcze jak zwykle podsumowanie najważniejszych liczb listopada 2020 w sklepie (wszystkie kwoty są kwotami brutto):
Czas na fanfary? Po 11 miesiącach sklep jest na plusie (+584,70 zł). Do tego bilans w tym miesiącu wyniósł +2354,92 zł. Można powiedzieć, że jest to już jakaś mała pensja. Na pełen etat nie wystarczy, ale mogę zatrudnić kogoś na zlecenie.
I taka właśnie osoba się pojawi. Dla niektórych będzie to być może niespodzianka, dla innych nie. Jako pierwszą rzecz, zamierzam oddelegować prowadzenie social mediów oraz tworzenie treści. Niestety to jest w tej chwili najbardziej nieregularne.
Ja chcę jeszcze popracować z Klientami, dowiedzieć się od nich czegoś więcej. Dotychczas (np. rozmowy na czacie, wymiana maili), przyniosło to ogromne korzyści. Można było dzięki temu udoskonalić ofertę oraz poprawić kilka błędów, jakie pojawiały się podczas korzystania ze sklepu (także w listopadzie dzięki temu odnalazłem duży błąd pojawiający się podczas składania zamówienia).
Od razu powiem też, że pensja ze sklepu nie jest na ten moment przewidziana dla mnie. W moim przypadku jest tak, że inne projekty zapewniają mi byt. A sklep chcę rozwijać dalej i pokazywać to wszystko Tobie.
Mam nadzieję, że już teraz da się zauważyć, że nie trzeba wcale inwestować 100 tys. złotych w kontener towaru z Chin, mrozić gotówkę i dopiero wtedy martwić się jak ten towar sprzedać.
Można inaczej. Zwłaszcza gdy się dopiero zaczyna. I to jest jedna z tych rzeczy, które staram się pokazać od początku tej serii podsumowań.
Teraz trochę o wydatkach, czyli w co zostało zainwestowane 2664,38 zł w listopadzie.
Reklamy na Facebooku, o których już wspomniałem to 990,97 zł.
Nowe opakowania to 284 zł.
Kolejna partia towaru to 1291,36 zł.
Dokupiłem też pełną wersję wtyczki PPOM za 98,05 zł. Ta wtyczka pomaga w obsłudze produktów z wariantami. Czyli mam np. bluzkę i ona jest w kolorze czarnym, białym i czerwonym oraz w rozmiarach M, L, XL.
Dzięki wtyczce mogę przede wszystkim ustalić warianty, ale też podać o ile zwiększa się cena podczas wyboru każdej z opcji oraz (w wersji płatnej) zarządzać stanami magazynowymi każdego wariantu.
Wybór opcji to jedno. Wtyczka umożliwia mi także dodanie innych pól do wyboru dla Klienta. Mogą to być pola jednokrotnego i wielokrotnego wyboru, mogą to być pola tekstowe. Można też użyć pola wyboru daty (np. kiedy Klient chce otrzymać paczkę). Można dodać też pole wyboru koloru z palety wszystkich kolorów. Można dodać pole opcji pakowania na prezent. I w końcu można dodać pole, dzięki któremu Klient będzie mógł załadować swój plik, np. zdjęcie, które zostanie wydrukowane na kupionej bluzce.
Pełną listę dostępnych pól widzisz na screenie poniżej.
A na sam koniec jeszcze lista wszystkich zamówień.
Zdjęcia: Freepik
Już teraz pobierz darmowy samouczek "PUSZKA czyli Przestań Uganiać Się Za Klientami i spraw, by przychodzili do Ciebie sami".
Samouczek jest darmowy.
Podaj tylko imię i swój adres email: