Czy przeczytanie tego tekstu coś Tobie da, jeśli nie prowadzisz i nie chcesz prowadzić firmowego bloga?

Myślę, że da. I to całkiem sporo. Także tym bardziej zapraszam do przeczytania, także jeśli sceptycznie podchodzisz do tego typu działań.

Masz tyle pracy... Po co Ci jeszcze blog?

To było jedno z pytań, które 2 lata temu bardzo często otrzymywałem. Więc po co mi blog w momencie, kiedy prowadzę firmę, obsługuję Klientów i do tego uruchamiam różnego rodzaju własne projekty typu portale informacyjne i sklepy?

No przecież blogowanie, rozumiane przez wielu, to jakieś głupie pamiętniki. I rzeczywiście – jeśli ktoś do blogowania podchodzi jak do pisania pamiętnika to tak jest. Przez jakiś czas też do tego tak podchodziłem.

Ale czy nie można wyciągnąć z tradycyjnego blogowania najfajniejszych i najbardziej przydatnych rzeczy, a później je zaaplikować do każdego rodzaju działalności? Można!

I jeszcze jedna rzecz do tego punktu :) Tradycyjny model blogowania (a właściwie zarabiania na blogu) polega na tym, że bloger współpracuje z jakąś firmą i poleca jej produkty albo wyświetla na blogu różnego rodzaju banery. A kto powiedział, że nie mogę współpracować z własną firmą i polecać tu własnych produktów?

Dwie konferencje

W 2016 roku brałem udział w dwóch ciekawych konferencjach, z których sporo wyniosłem. Po pierwsze, było to Blog Conference Poznań, a po drugie infoShare w Gdańsku.

Po co tam byłem? Nie, nie myślałem wtedy jeszcze o tym, żeby uruchomić tego bloga. Jeszcze za bardzo kojarzyło mi się to z tymi bzdurnymi pamiętnikami. Byłem tam po to, by zaczerpnąć pomysłów do wspomnianych wyżej portali. Byłem tam po to, by poznać te najbardziej przydatne wzorce i wykorzystać je w swoich portalach. A dopiero później miało to wpływ na powstanie bloga.

Mój największy problem

Chociaż blog ma dopiero 2 lata, to firma którą prowadzę w tym roku będzie świętować 9-te urodziny. Ale to dopiero od dwóch lat, od momentu uruchomienia tego projektu, mogę powiedzieć o swego rodzaju stabilizacji. Wcześniej była tylko sinusoida i wahania nastrojów.

I po tych wszystkich latach, wiem co było wcześniej moim największym problemem, a uruchomienie tego projektu miało stać się lekarstwem.

Myślę, a nawet jestem o tym przekonany, że dokładnie ten sam problem dotyka wielu innych przedsiębiorców.

Co jest tym problemem? To lęk przed wydawaniem na reklamę. I mówienie, że nie mam pieniędzy na reklamę jest niestety tylko wymówką. Po prostu, zazwyczaj nie jesteśmy pewni czy to, na co wydamy pieniądze da nam efekty. Wolimy zaoszczędzić. Tymczasem, kto nie ryzykuje, ten szampana nie pije.

No więc, żeby mieć reklamę i dotrzeć do Klientów to trzeba ją wykupić. Obojętnie gdzie. W gazecie, na Facebooku, na portalu lokalnym, wydrukować ulotki itd.

Słowem: trzeba się zgłosić do kogoś, komu kilka, kilkanaście lub kilkadziesiąt lat zajęło zbudowanie grupy osób, którzy mogą być naszymi Klientami, wokół gazety, portalu lub stacji telewizyjnej.

I obserwuję to także w przypadku swoich portali lokalnych. Dostaję częste maile w stylu „Wrzućcie ten tekst za darmo. Przecież dla Was to 5 minut pracy”. No tak – samo wrzucenie artykułu na portal to 5 minut, ale zbudowanie jego pozycji i grupy Czytelników zajęło 7 lat...

Oczywiście moja firma, we własnych portalach mogła umieścić reklamę :) Tylko, że to są jedynie portale lokalne. Więc ich zasięg jest ograniczony

A skoro bałem się wydawać pieniądze na reklamę ogólnopolską w cudzych mediach, to trzeba było zbudować własne. Tym razem ogólnopolskie. I tak powstał blog. Owszem, trwa to długo, ale w perspektywie lat jest bardziej opłacalne niż ciągłe wynajmowanie innych mediów do tego, by publikować tam reklamy.

Lekcje wyciągnięte z 2 lat blogowania

To, co opisałem powyżej to tylko jedna z ważniejszych lekcji, jaką wyciągnąłem ze swojej blogerskiej przygody. Jest ich dużo więcej i ten artykuł mógłby zmienić się w książkę :)

Dlatego tylko pokrótce omówię kilka najważniejszych wniosków z dwóch ostatnich lat.

Wniosek 1: Twój osobisty bat

Prowadząc własną firmę, nie masz nad sobą szefa. To jest też celu wielu osób, które własną firmę zakładają. Tylko, że ta zaleta (braku szefa) może zmienić się w największy problem.

I druga rzecz, wielu osobom przeszkadza, że blogi są tak bardzo osobiste, że jest na nich czasami zbyt dużo spraw prywatnych. Zwłaszcza jeśli są to blogi firmowe.

Ale to jest właśnie ten sposób na posiadanie szefa, którego często właścicielom małych firm brakuje. Skoro zobowiązują się do czegoś publicznie, na blogu i ujawniają tam swoje plany to mają nad sobą setki albo nawet tysiące szefów, którzy później realizację tych planów weryfikują

Chodzi oczywiście o Czytelników, którzy są takimi szefami.

Powiem szczerze, że dużo bardziej przywiązuję uwagę do realizacji i terminów zobowiązań, które tutaj składam niż do wszystkich innych – mniej publicznych. To pomaga i to bardzo.

Jest jeszcze jedno... Nie mając szefa nad sobą, nie otrzymujesz pochwał. Ale kiedy otrzymasz pochwałę lub podziękowanie od Czytelnika będzie to lepsze niż jakakolwiek pochwała od najlepszego szefa!

Wniosek 2: Balans między blogiem a życiem prywatnym

Nie chodzi tu o nic, o czym wspomniałem we wniosku wyżej. Chodzi o to, że życie prywatne przeplata się jeszcze bardziej z życiem zawodowym, kiedy zdecydujesz się na prowadzenie bloga.

Taki work-life balance trudno zachować każdej ambitnej osobie, ale tutaj jest to jeszcze trudniejsze. Co nie znaczy, że jest to negatywne.

Chodzi o to, że tworząc bloga, prowokujesz dużo większą liczbę osób do kontaktu z Tobą lub Twoją firmą. Każdy kontaktuje się o innej porze. Możesz dostawać maile i wiadomości w trakcie godzin pracy, ale też po południu, wieczorem i w nocy.

Osobiście, kiedy to ja jestem zadającym pytanie blogerowi lub firmie to lubię szybko otrzymać odpowiedź. W związku z tym, również staram się na takie zapytania odpowiadać szybko. To powoduje, że są momenty, kiedy w „czasie prywatnym” wiszę na telefonie i na nie odpowiadam.

Ale, żeby nie było tak czarno... Jeśli jest taka potrzeba lub chęć mogę sobie zrobić dzień lub dwa wolnego. Mogę zaprowadzić dzieci do przedszkola... Więc działa to w dwie strony. I dzięki temu dużo łatwiej jest zaplanować wiele spraw.

Wniosek 3: Twoja branża dla Ciebie nie istnieje

Skoro działasz w branży, w której działasz to na pewno chętnie poznajesz nowości z jej świata. Nowości, które prezentują inne firmy z branży, inne wydawnictwa z branży oraz inne... blogi z branży.

I jeśli zdecydujesz się na własnego bloga w tej branży, oznacza to często, że pozostałe powinny dla Ciebie przestać istnieć.

Już wyjaśniam o co mi chodzi. Bardzo łatwo jest ulegać wpływowi innych blogerów czy branżowych wydawnictw. Oczywiście to jest dobre, bo się wtedy uczysz różnych nowych rzeczy. Ale niestety dużo częściej oznacza to, że branża ma wpływ na to, co publikujesz u siebie.

Ma więc wpływ na to co opublikujesz. Może się okazać, że ktoś oskarży Cię o wzorowanie się na innych, o inspirowanie się innymi, czy wręcz o kopiowanie innych. Gdyby okazało się to prawdą, byłoby słabo, prawda?

Dlatego, mimo że dawniej czytałem sporo polskich blogów na temat marketingu i prowadzenia firmy to w tej chwili ograniczyłem ich liczbę do minimum. Obserwuję tylko jeden taki blog, który na szczęście nie jest poświęcony w 100% marketingowi.

Obserwuję też kilka osób z zagranicy, ale też nie są to blogerzy ściśle związani z marketingiem. Raczej są to po prostu przedsiębiorcy, którym się powiodło.

Z czytania zdecydowanej większości po prostu zrezygnowałem. Po ty, by uniknąć inspirowania się, ale też dlatego, że tworząc własne treści, zabrakło czasu na konsumpcję innych.

Wniosek 4: To nie jest lekki kawałek chleba

Wracam do tradycyjnego postrzegania blogowania. A w takim tradycyjnym postrzeganiu blogowanie to jakieś tam pisanie bzdurnych tekstów i robienie sobie zdjęć. Szybko, łatwo i przyjemnie. Wcale nie...

Nie oczekuj też wyników w ciągu kilku tygodni czy też miesięcy. Co więcej, większość tej pracy to tzw. nieopłacone godziny. Zwłaszcza na początku. I właśnie ten brak efektów lub bardzo minimalne efekty (np. na poziomie jednego Czytelnika dziennie) w pierwszych tygodniach czy miesiącach, sprawiają że tak łatwo jest zrezygnować.

Mamy więc coś, co nazywa się wysokim progiem wejścia. I ten próg to wytrwałość oraz odłożenie zbierania plonów na kolejne lata. Niewiele osób jest na to gotowych. Większość rezygnuje po kilku miesiącach. A więc to już wystarcza aby osoby, które będą wytrwałe, otrzymają nagrodę. Im ten czas będzie bardziej spożytkowany, tym nagroda większa.

Nie znaczy to wcale, że efekty nie mogą przyjść wcześniej. Owszem, zdarza się tak czasami. Jak wszędzie... bardzo rzadko.

Wniosek 5: Pomocna Społeczność

Wspominałem już o tym nieco w pierwszym wniosku. To Czytelnicy, którzy pomogą przetrwać najgorsze dni. Zawsze, ale to zawsze kiedy nastąpi słabszy dzień masz swoją Społeczność.

Często się zdarza, że właśnie w takie słabe dni, jakoś tak same z siebie przychodzą maile z podziękowaniami od Czytelników... Wiesz wtedy, że jest ktoś, kto jest wdzięczny za to co robisz. Owszem, jeśli firma podejmuje się jakiś działań to zazwyczaj z myślą o zyskach. Mail z podziękowaniem zyskiem w postaci pieniędzy nie jest. Ale na ten zysk składają się właśnie takie maile. Ten, kto teraz wysyła „tylko” maila z podziękowaniem, za 2 lata może stać się Twoim najlepszym Klientem.

Kolejny plus posiadania Społeczności? Możesz się do niej zwrócić w każdym dowolnym momencie. Możesz się więc odezwać do Czytelników w chwili zwątpienia, ale też możesz zapytać o zdanie w sprawie produktu, który chcesz wprowadzić na rynek.

Zawsze otrzymasz odpowiedź zwrotną. Chociażby w podziękowaniu za to, że dzielisz się swoją wiedzą.

I może to miejsce jest doskonałe do tego, by podziękować Tobie – Czytelnikowi tego bloga za twoją obecność :) Ogromnie Ci za to dziękuję!

Najważniejsza wiadomość

Takie właśnie wsparcie, o którym mówiłem powyżej otrzymałem od Czytelników w momencie. Kilka tygodni temu, przygotowując się do napisania powyższego artykułu, zadałem następujące pytanie:

„Gdyby teraz przed Tobą pojawiła się Twoja osoba dokładnie sprzed 2 lat, jaki byłby Twój przekaz do niej? Co usłyszałoby Twoje odbicie sprzed 2 lat? Jaka byłaby najważniejsza porada dla niej?”

I powyższe 5 wniosków to trochę takie moje porady do siebie samego sprzed dwóch lat. Ale pokażę Ci teraz, wybrane odpowiedzi Czytelników na to pytanie.

„Nie spinaj się tak, wszystko będzie dobrze.”

„Pewnie żeby skupić się na jednej rzeczy, zanim przeskakiwać z pomysłu na pomysł zanim jeszcze zaczęło się go wdrażać.”

„Na pewno powiedziałbym tej osobie żeby nie marnować czasu na głupoty, tylko od razu wziąć się do pracy, ponieważ kiedyś będzie tego żałował. Zapracować sobie na coś a nie czekać aż spadną pieniądze z nieba.”

„Nie bój się.”

„Powiedziałbym sobie, żebym nie rezygnował z tego co już zacząłem, że jeśli się nie udaje to znaczy że robię coś nie tak i muszę to znaleźć i poprawić i nie popełniać dwa razy tego samego błędu. Powiedziałbym sobie jeszcze, żebym jak najwięcej i czasu i pieniędzy inwestował w siebie, a wiedząc to co teraz powiedziałbym też żebym jak najlepiej opanował ekonomię wdzięczności, budowę własnej marki w social mediach.”

„Ustal priorytety i zacznij planować, tylko wtedy osiągniesz cele! To nie ogranicza, tylko daje prawdziwą wolność. Ustal priorytety i zacznij planować, tylko wtedy osiągniesz cele! To nie ogranicza, tylko daje prawdziwą wolność.”

„Podchodź do biznesu bardziej rozważnie, nic na żywioł. Podchodź do biznesu bardziej rozważnie, nic na żywioł.”

„Licz tylko na siebie. Wszystko, co robisz, czego się uczysz - zaprocentuje. W ten czy inny sposób, ale zaprocentuje. Odwagi!”

„Nie czekaj aż rzeczy wokół się zmienią. Po prostu zacznij je zmieniać. Choć jedną małą rzecz. Nie czekaj aż coś niespodziewanego odmieni Twoją sytuację, bo ugrzęźniesz w oczekiwaniach i marazmie. Sam zrób pierwszy krok, aby zmienić cokolwiek. Inaczej nic się nie zmieni a ty będziesz gnuśnieć. Ktoś kiedyś powiedział, że kiedy stoimy w miejscu - cofamy się.”

„Rób to co robisz i daj z Ciebie wszystko, bo to dobra droga, tylko jeszcze o tym nie wiesz! Rób to co robisz i daj z Ciebie wszystko, bo to dobra droga, tylko jeszcze o tym nie wiesz!”

„Szukaj jak najprostszych rozwiązań, nie komplikuj, udoskonalaj krok po kroku, testuj, próbuj, nie zniechęcaj się, poprawiaj, nie oszczędzaj tam gdzie nie trzeba, rozmawiaj z pracownikami, rozmawiaj z klientami, zapisuj wnioski i spostrzeżenia, nie przejmuj się tym co mówią ludzie, dbaj o dobrą atmosferę w pracy i w rodzinie, zrozum starsze pokolenie.”

„Nie czekaj z decyzjami. Najgorsza decyzja, to ta nie podjęta. Nic samo się nie naprawi ani nie zrobi. Żaden problem się nie rozwiąże przez czekanie albo ucieczkę. Im szybciej stawisz czoło problemom, tym szybciej je rozwiążesz. Po czasie oczekiwania "na cud" będzie tylko gorzej... Słuchaj swojej intuicji. Jeśli czyjeś zachowanie Ci się nie podoba po pierwszym zetknięciu, uciekaj, intuicja się nie myli. Nie ufaj każdemu, ludzie nie są tacy szczerzy, jak Ci się wydaje.”

„Nie rozdrabiaj się na małe rzeczy, które nie są powiązane z Twoją wizją. Codziennie wykonuj małe rzeczy, które zbliżają Cie do głównego celu.”

„Nie martw się! Poza korporacją też jest życie :) dasz radę.”

Wszystkie z nich bardzo ważne i pouczające. Tak naprawdę, każdą możesz sobie wziąć do serca!

Najgorsza wiadomość

Ale żeby nie było tak kolorowo... Zdarzyły się i takie odpowiedzi jak ta poniżej:

„Chłopie nie otwieraj swojej działalności tylko idź na 8h etat i mniej to wszystko gdzieś. Umęczysz się bezsensu.”

Czy może być gorszy wniosek dla przedsiębiorcy? Chyba nie... Z tymże ta historia ma dalszy ciąg. Autor tej odpowiedzi odezwał się do mnie zaledwie po TYGODNIU z takim mailem:

„Hej Pawle,

jestem z Tobą już trochę, stosując się do Twoich zaleceń i poradników ten miesiąc przyniósł mi mnóstwo pracy, na której brak narzekałem przez ostatnie pół roku.

Warto było podążać za Twoimi wskazówkami. Jestem Ci niezmiernie wdzięczny. Klienci zaczęli sami do mnie pisać i dzwonić.

Tylko w tym tygodniu przyjąłem 9 stron i 4 sklepy internetowe do realizacji. (kalendarz do maja wypełniony). Już było naprawdę ciężko, sięgnąłem dna finansowego, ale w końcu odżyję finansowo na nowo. A co ciekawe, nie za marne wynagrodzenie, tylko za na prawdę godne pieniądze. Dziś "skasowałem" pierwszego klienta z tej puli i jestem bardzo zadowolony.”

I nie zacytowałem tej wypowiedzi po to, by się teraz jakoś chwalić. Ale niezwykle fajnie jest takie maile otrzymywać. Nawet nie mam słów, by to opisać. Pozostaje się tylko cieszyć :)

2 lata w statystykach

Opowiem jeszcze krótko o statystykach i o tym, jak się zmieniały w ciągu tych ostatnich dwóch lat. Zacznijmy od tych najbardziej policzalnych liczb, które zwracają na siebie uwagę jako pierwsze.

Po dwukropku widzisz, jak dana statystyka wygląda na dzień dzisiejszy, w nawiasie jak to było rok temu, a na końcu o ile procent nastąpił wzrost

Liczba fanów na Facebook: 5395 (1717), zmiana +214,2%
Liczba subskrybcji na YouTube: 948 (125), zmiana +658,4%
Liczba odtworzeń podcastu: 1858 (0)
Liczba odbiorców newslettera: 5665 (2096), zmiana +170,2%
Liczba artykułów na blogu: 191 (134), zmiana +42,5%
Liczba video na YouTube: 84 (32), zmiana +162,5%
Liczba odcinków podcastu: 5 (0)

Pokażę Ci jeszcze screen ze statystykami wejść na bloga.

To wszystkie wejścia w ciągu ostatnich 2 lat, ze wszystkich źródeł (social media, mailing, wejścia bezpośrednie, seo).

Co tu widać? Przede wszystkim to, że nie ma super magicznych tricków i nagłych skoków w liczbie wejść. Mozolnie, kroczek po kroczku ale w bardzo dobrym kierunku :)

Podsumowanie

Oczywiście samo blogowanie uczy setki innych rzeczy niż te, które wyżej wypisałem. Na pewno możesz nauczyć się cierpliwości, planowania, realizacji tych planów, dyscypliny, pewności siebie, umiejętności takich jak sprzedaż, tworzenia ofert, rozmowy z Klientem i wielu więcej.

Tak na koniec powiem Ci tylko, że na początku może to być coś na boku, mała część marketingu. Ale z czasem, co dowodzą chociażby przykłady z polskiego rynku, zajęciem na pełen etat. W moim przypadku ostatnio dość często mam właśnie takie miesiące, które poświęcam tylko i wyłącznie blogowi.

Przeczytaj także:

 

Zdjęcie: Pixabay