Rzeczywiście content marketing to treści. Możesz pisać artykuły i wrzucać je na bloga. Możesz publikować darmowe ebooki. Możesz też nagrywać video i wrzucać je na YouTube.

Problem jednak jest taki, że na stworzenie wartościowych treści potrzeba poświęcić sporo czasu.

Po pierwsze znaleźć pomysł. I tu już zaczynają się schody. Pojawiają się też pytania i wątpliwości. Ile można pisać na ten sam temat i skąd brać te pomysły.

Jak już pomysł jest to warto zrobić mniejszy lub większy research, Słowem: poszukać materiałów, które przydadzą się w tworzeniu artykułu. To mogą być jakieś ciekawe przykłady, wyniki badań itd. Wszystko, co spowoduje, że treść będzie bardziej atrakcyjna dla odbiorcy.

No a na koniec należy to wszystko spisać lub nagrać. I kolejne problemy: że mi się nie chce, że nie potrafię, że nie mam sprzętu, ze się wstydzę.

Content jest wszędzie

Kolejna sprawa, z jaką wszyscy się zmagamy jest taka, że content jest wszędzie. Jesteśmy wręcz przytłaczani nadmiarem informacji. I to praktycznie z dnia na dzień.

To prawda. Niektóre z tych treści nie są nic warte. Inne za to są bardzo przydatne.

A skoro ktoś już napisał bardzo dobry, wyczerpujący artykuł, książkę albo nagrał video to dlaczego Ty masz tego nie wykorzystać.

Zamiast tworzyć własne treści możesz udostępniać te, które już ktoś stworzył. Możesz je udostępniać na swoich social mediach, wysyłać mailem, wrzucać linki na własną stronę itd.

Boisz się? Że zamiast do Ciebie to obecni i potencjalni Klienci pójdą do konkurencji, do której ich przekierujesz? Okazuje się, że nie. Okazuje się, że jako czytelnicy, odbiorcy treści jesteśmy za nią wdzięczni osobie, która się z nami nią podzieliła a nie faktycznemu autorowi.

Odbiorcy będą Tobie wdzięczni, że odwalasz za nich czarną robotę. Bo to Ty jesteś specjalistą w swoim temacie. Więc to Ty przesiewasz całe mnóstwo treści w internecie i podsyłasz swoim potencjalnym Klientom tylko te najbardziej wartościowe. Za to są Ci wdzięczni.

Sprawa może odwrócić się na Twoją niekorzyść tylko w momencie, kiedy cały czas podsyłasz linki do tego samego autora. Wtedy Twoi Klienci mogą faktycznie przejść do niego (o ile sprzedaje to samo co Ty).

Ale jest jeszcze coś. Wcale nie musisz podsyłać swoim odbiorcom linków do artykułów na innych blogach. Możesz podsyłać linki do portali tematycznych a nawet WP czy Onetu. Wiem – artykuły, które tam znajdziesz, zazwyczaj są słabe. Ale można znaleźć też perełki.

Umieszczanie linków do obcych treści na własnej stronie ma też jeszcze jeden plus. Jeśli są to faktycznie dobre treści, to pośrednio Google pomaga przez to wspiąć się również Twojej stronie w górę w wynikach wyszukiwania.

Ale co ja będę z tego mieć?

Zasadnicze pytanie, które na pewno zadajesz sobie już przynajmniej od kilku minut. Czyli co będziesz z tego mieć :)

Będziesz mieć i to strasznie dużo. Wystarczy, że przekierujesz swoich czytelników w odpowiedni sposób, o którym za chwilę Ci opowiem.

Ale będziesz mieć też coś więcej. Zyskujesz status osoby, która się zna na tym co robi, która dzieli się informacjami. A przez to ludzie Cię będą lubić i ufać. Ich serca otworzą się przed Tobą i zmienią w Klientów. Ale wszystko po kolei...

Pokażę Ci teraz sposób na to, w jaki sposób możesz przekierowywać osoby ze swojej strony czy też ze swoich social mediów do zewnętrznych artykułów, tak aby odnosić z tego korzyści. Właśnie dzięki temu zobaczysz jak robić content marketing bez bloga (własnego).

Rozwiązanie, które za chwilę opiszę, możesz też używać jeśli prowadzisz swój blog czy też innego rodzaju działania content marketingowe ale w uzupełnieniu dzielisz się też zewnętrznymi linkami, np. do artykułów, aplikacji itp.

Podstawa: Pixel Facebooka

Podstawa podstaw to posiadanie Pixela Facebooka. Bo to właśnie dzięki niemu, dotrzesz później ze swoją konkretną ofertą do osób, którym udostępnisz artykuły (np. na Facebooku).

O tym, jak zainstalować pixel na własnej stronie pisałem szczegółowo w artykule pt. „Co to jest Facebook Pixel, jak wstawić go na stronę i jak z niego korzystać?”. Taka instalacja zajmie Ci dosłownie chwilę.

Możesz obejrzeć też poniższe video, w którym pokazuję, jak pixel zainstalować sobie na stronie opartej na WordPressie. Całość zajmuje dosłownie kilka minut.

Skoro pixel jest gotowy to możesz działać dalej.

Przekierowanie przez własną stronę / sklep

Wszystko co musisz zrobić to sprawić, że jak tylko ktoś kliknie w udostępniony przez Ciebie link (np. na FB), zahaczył też po drodze o Twoją stronę.

Nie możesz jednak zrobić tak, że na FB wstawisz link do swojej strony / sklepu i dopiero wtedy, w treści Twojej strony ktoś znajdzie link do tego zewnętrznego artykułu. Tak to nie zadziała. Albo zadziała, ale po drodze stracisz znaaaaczną część tych osób, które poczują się zawiedzione. Należy stworzyć tzw. przekierowanie. Pokażę Ci teraz, jak w prosty sposób zrobić to w WordPressie.

Instalacja wtyczki

Pierwsza rzecz, jaką muszę zrobić to zainstalować odpowiednią wtyczkę. Ja korzystam z wtyczki o nazwie „Page Links To”, której autorem jest Mark Jaquith. Instaluję ją oraz aktywuję.

Dlaczego akurat ta wtyczka? Ma bardzo dobre opinie (5/5 gwiazdek) oraz sporą ilość aktywnych użytkowników (ponad 200 tysięcy). To powoduje, że jestem w stanie jej zaufać. A przede wszystkim jest prosta w użyciu i spełnia wszystkie moje potrzeby.

Jeśli wtyczka jest zainstalowana i aktywowana to możesz przejść dalej. Nie ma tu żadnych dodatkowych ustawień.

Wtyczek, które umożliwiają tworzenie przekierowań są dziesiątki lub nawet setki. Możesz wybrać taką, która w Twoim przypadku zadziała najlepiej. Inna wtyczka, jaką polecam to „Quick Page/Post Redirect”.

Dodawanie podstrony

Kolejna rzecz, jaką robię to dodanie nowej strony. Czyli z lewego menu w kokpicie WP wybieram pozycję Strony → Dodaj nową.

Powiedzmy, że prowadzisz sklep sportowy i chcesz się podzielić ze swoimi odbiorcami artykułem o tym, że Agnieszka Radwańska zakończyła karierę.

Nadaj więc nowo-tworzonej stronie tytuł, np. „Agnieszka Radwańska kończy karierę” oraz ustawiam bezpośredni odnośnik. Ale uwaga – powinien on być krótki w tym przypadku. Tutaj nie chodzi o żadne słowa kluczowe tylko o to, by odbiorca szybko odczytał wiadomość. Nadaję więc odnośnik „radwanska”. Zobacz na screenie poniżej jak to u mnie wygląda.

Mój skrócony link wygląda tak: http://wpt.pawelkepa.pl/radwanska/

Stworzenie przekierowania

Następna rzecz to już stworzenie odpowiedniego przekierowania na zewnętrzny artykuł. Czyli zamiast Twojej strony WordPress przekieruje odbiorcę na zewnętrzny artykuł.

Ustawień dokonujesz w sekcji „Page Links To”, która znajduje się pod edytorem tekstu. Zobacz na screenie poniżej, jak wygląda to u mnie.

Najpierw zaznaczam opcję „A custom URL”. Poniżej, w długim polu tekstowym, wklejam link do artykułu znalezionego na Wirtualnej Polsce. Gotowe.

Teraz tylko zapisuję i testuję czy wszystko działa. Czyli otwieram sobie utworzoną stronę. Jeśli zostanę przekierowany na artykuł w WP to wszystko jest ok. Jeśli nie (i pozostanę na swojej stronie) to znaczy, że coś nie działa.

Druga wtyczka, czyli "Quick Page/Post Redirect" działa podobnie (zobacz na screenie poniżej).

Po pierwsze, zaznaczasz że przekierowanie ma być aktywne, czyli pierwszy checkbox musi być aktywny. Dalej w polu "Redirect / Destination URL" wklejasz link do zewnętrznego artykułu, czyli do tego, do którego chcesz przekierować. W polu "Type of Redirect", wybierasz opcję "meta redirect". A na końcu w "redirect seconds" liczbę sekund po której nastąpi przekierowanie (u mnie 1 sekunda).

Jak widać, w drugiej wtyczce ustawień jest więcej, ale przez to wtyczka może działać skuteczniej. Dzięki temu, że masz możliwość ustawienia specyficznego czasu przekierowania, dajesz pixelowi możliwość zapisania informacji o użytkowniku. Pixel potrzebuje na to czasu. Czasami jest to 1 sekunda, czasami 3. Natomiast nie można też przesadzać, bo inaczej zdenerwowany użytkownik zamknie Twój link zdenerwowany, że musi tak długo czekać.

Po co takie kombinacje?

Wszystko po to, aby Pixel Facebooka odnotował informacje o tym, że ktoś kliknął w udostępniony przez Ciebie link. Taki skrócony link (u mnie http://wpt.pawelkepa.pl/radwanska/) możesz udostępnić teraz w dowolnym miejscu. Wysłać mailem, wstawić na social media itd.

Dzięki mojemu przykładowi wiesz, że w link klikną osoby interesujące się sportem i tenisem. Prowadząc sklep sportowy, wiem już że do tych osób mogę teraz skierować reklamę rakiet tenisowych albo piłek do tenisa. Znów wszystko dzięki zainstalowanemu pixelowi, który w kroku pośrednim namierzył odpowiednie osoby.

Teraz po prostu tworzę taką reklamę w remarketingu, którą skieruję do tych wszystkich osób. Jak? Wystarczy stworzyć na FB grupę odbiorców, którzy odwiedzili Twój skrócony link (u mnie http://wpt.pawelkepa.pl/radwanska/).

O remarketingu opowiadam m.in. w artykule pt. „Remarketing na Facebooku, czyli jak przypomnieć się Klientom – 6 przykładów”. Ale ostatnio dużo mówię o nim także na FB oraz w wysyłanych mailach. A w styczniu opublikuję też kurs online, poświęcony tylko i wyłącznie remarketingowi. Pokażę w nim dużo, dużo więcej rozwiązań, z których możesz skorzystać.

Do czego to wykorzystać?

Okazuje się, że content marketing bez bloga może działać.

Cały ten sposób, który opisałem wyżej, możesz wykorzystać w wielu sytuacjach.

Po pierwsze oczywiście w momencie kiedy sam nie tworzysz swojego contentu, nie prowadzisz bloga, nie nagrywasz filmów. Wtedy korzystasz z contentu stworzonego przez innych.

Ale nawet jeśli prowadzisz kanał na YouTube i umieszczasz tam własne linki to możesz kierować do nich swoich odbiorców poprzez takie linki, zamiast podawać adres bezpośrednio do YouTube.

Jeśli wypowiadasz się jako ekspert w wywiadzie dla jakiejś gazety lub telewizji i ten wywiad znajdzie się gdzieś w internecie to również w ten sposób możesz stworzyć odpowiedni link.

Ale popatrz też na przykład, który podałem. Kiedy prowadziłbym sklep sportowy i to łącznie z własnym blogiem, to raczej nie umieściłbym tam własnego artykułu o tym, że Aga Radwańska kończy karierę. Ale za to mogę podzielić się linkiem do innego portalu i jeszcze na tym skorzystać.

Zauważ, że pozwala to na dzielenie Twoich potencjalnych Klientów na grupy. Czyli skierowanie np. oferty sprzętu tenisowego tylko do osób, które tym sportem się interesują.

Wreszcie, mogę wykorzystać ten sposób w momencie, w którym prowadzę bloga ale rzeczywiście nie mam teraz czasu na jego aktualizacje i pisanie nowych artykułów.

Czy to zadziała też bez WordPressa?

Tak – to działa bez WordPressa. Pixel FB jest uniwersalnym rozwiązaniem i może działać na każdej stronie. Ja użyłem WordPressa, bo mogłem pokazać cały proces szybko i przyjaźnie za pomocą gotowych wtyczek.

Niestety nie wszystkie systemy do prowadzenia stron czy sklepów takie wtyczki posiadają. Natomiast w każdym z nich stworzenie takich przekierowań jest możliwe. Czasami jednak będzie trzeba poprosić o pomoc programistę lub twórcę Twojej strony. Owszem – to kosztuje, ale jest to jeden z tych wydatków, które warto ponieść.

Content marketing bez bloga - Zastrzeżenie

Ten artykuł nie jest po to, by zachęcić Cię do chodzenia na skróty i rezygnowania z własnego content marketingu. Wręcz przeciwnie. Tworząc swoje treści masz większą siłę przebicia.

Jest to natomiast ciekawy i bardzo skuteczny sposób na wykorzystanie potencjału, jaki daje internet.

Zdaję sobie sprawę, że ten wpis jest mocno praktyczny i techniczny. Natomiast tak to niestety wygląda. Tym co mamy dostępne na FB czy też na własnej stronie nie jesteś w stanie osiągnąć wszystkiego. Żeby osiągać więcej, trzeba też czasami zrobić więcej. Zagłębić się bardziej w zakamarki. Ale właśnie dzięki temu możesz osiągnąć kolejne etapy rozwoju i zostawić konkurencję dalej. A to nie jest jeszcze najtrudniejsza rzecz :)

A na koniec jak zwykle: jeśli masz pytania na ten temat, zadawaj je śmiało w dowolny sposób. Na pewno pomogę!

Przeczytaj także:

 

Zdjęcie: Pixabay