Poniższy tekst będzie dotyczył płatnej reklamy w internecie, konkretnie na Facebooku, ale analogicznie większość z omawianych czynników będzie dotyczyła innych sposobów reklamy, podczas których popełniane są podobne błędy.

Na czym polegała nietrafiona reklama?

Jakiś czas temu jeden z moich stałych Klientów (wtedy jeszcze nim nie był) przyszedł do mnie po pomoc. Zadzwonił z prośbą a właściwie pytaniem... „Skoro jesteś taki mądry, to powiedz mi, dlaczego moja reklama na Facebooku nie zadziałała?” Postanowiłem więc zbadać na czym polegały jego działania promocyjne do tej pory. Reklama dotyczyła promocji nowego sklepu spożywczego – małego sklepiku, w małym 5-tysięcznym miasteczku. Generalnie tego rodzaju biznesy w tym miasteczku się nie reklamują. A szkoda, bo Biedronka czy Dino, które jest naprzeciwko robią to cały czas. I wcale nie musisz mieć tak dużego budżetu reklamowego. Można zacząć już od kilkuset złotych.

Właściciel sklepiku założył fanpage, na którym umieścił zdjęcia sklepu, jego logo, z informacją że niebawem odbędzie się duże otwarcie. I tego rodzaju post zaczął promować na Facebooku. Odbiorcami reklamy mieli być wszyscy mieszkańcy miasteczka (kobiety i mężczyźni, od 15 lat wzwyż) oraz okolic (w promieniu 10 km).

Analogicznie – reklama wcale nie musiała widnieć na Facebooku. Ten sam efekt można było osiągnąć poprzez dystrybucję ulotek, reklamę w lokalnej gazecie czy też rozklejenie plakatów informacyjnych w miasteczku (w legalnych miejscach).

Co zostało zrobione źle?

Podczas otwarcia, w sklepie pojawili się oczywiście Klienci, ale nie było nadzwyczajnego ruchu. Sklep odwiedziło mniej więcej tyle samo osób, ile inne okoliczne sklepiki w tym dniu (bez reklamy). Właściciel zorganizował promocje – obniżone ceny na wybrane produkty oraz prezenty – drobne upominki dla kupujących. Niestety ani słowem nie wspomniał o tym w reklamie.

Również grupa docelowa reklamy nie została poprawnie dobrana. Podczas tworzenia reklamy na Facebooku mamy możliwość stworzenia idealnej grupy docelowej. Facebook przecież sprawdza jakie strony i jakie posty innych osób lajkujemy – dzięki temu wie o nas wszystko. Mówi się, że Facebook, dzięki analizie naszych danych, wie o nas więcej niż nasza najbliższa rodzina.

Znowu analogicznie – te same błędy mogły zostać popełnione podczas innych form promocji. Ulotki mogły zostać rozdane do nieprawidłowych odbiorców (umówmy się – zazwyczaj rozdawane są one losowo). Reklama w gazecie? Czy ktoś z Was w ogóle czyta gazety? A jeśli czytacie, to czy zwracacie uwagi na reklamy?

Jak można było to zrobić lepiej?

Zaproponowałem ulepszenie tej akcji. Pozostaliśmy przy Facebooku (to akurat był bardzo dobry wybór), ale całą kampanię trochę wspólnie ulepszyliśmy. Przede wszystkim przejrzeliśmy asortyment sklepu – zastanowiliśmy się, które produkty możemy dać w bardzo dobrej promocji – zbliżając się cenowo do marketów i dyskontów. Oczywiście znaleźliśmy kilka takich produktów, których ceny mogliśmy obniżyć tak bardzo, że były one nawet niższe niż w okolicznych marketach a jednocześnie były to produkty pierwszej potrzeby i bardzo atrakcyjne dla kupujących. Produkty w promocji przyciągają dodatkowych odwiedzających, a oni dokupują zazwyczaj coś jeszcze - już w normalnych cenach - takich, na których zarabiamy.

Kolejny krok był bardzo drastyczny i trudny do przeforsowania, ale ostatecznie okazał się bardzo ważny. Postanowiliśmy zrobić ponowne otwarcie sklepu. Wiązało się to z jego zamknięciem, ale tylko na 3 dni. Właściciel oczywiście stracił przez ten czas, lecz ta strata była niczym wobec przyszłych zysków.

W międzyczasie przygotowaliśmy szereg informacji o nowym otwarciu, mającym podsycić zainteresowanie jego przyszłych Klientów. Codziennie (przez te 3 dni, kiedy sklep był zamknięty) wypuszczaliśmy na Facebooku po 2-3 nowe informacje. Były to po prostu informacje o tym, że sklep zostaje zamknięty a Klientów czekają zmiany. Była też informacja o produktach wybranych do promocji (w formie internetowej gazetki – takiej jak w marketach), o prezentach dla kupujących, o tym że będzie korzystniej niż w dyskontach. W poprzedniej akcji, właściciel nie udostępniał takich informacji. Ludziom po prostu brakowało wiedzy na temat nowego sklepu w ich okolicy. Nie poznali go i nie zdążyli polubić.

Akcja chwyciła. Oczywiście wszystkie te informacje były promowane płatnymi reklamami na Facebooku, dzięki czemu mogły one dotrzeć do wielu osób. Co było również bardzo ważne – czytelnicy udostępniali te informacje między sobą, dzięki czemu informacje jeszcze bardziej się rozprzestrzeniały. Tak właśnie wygląda marketing wirusowy, lub szeptany - jak kto woli.

W promocji na Facebooku zmieniliśmy oczywiście grupę docelową. Zmieniliśmy zakres wiekowy odbiorców reklamy. Ale efekt osiągnięty został głównie dzięki lepszemu filtrowaniu według zainteresowań odbiorców. Facebook w zaawansowanych opcjach ustawiania reklamy umożliwia wyszukiwanie grupy docelowej według bardzo szczegółowych kryteriów. Nie promujcie nigdy swoich postów poprzez przycisk „Promuj Post” na swoim fanpage`u. To bardzo uproszczona opcja i nie osiąga się przez jej wykorzystanie dobrych wyników.

Jakie były kolejne kroki?

Przede wszystkim kontynuowaliśmy wszystkie rozpoczęte już działania. Cyklicznie ukazywały się elektroniczne gazetki z produktami w promocji. Również na stronie internetowej sklepu, która powstała i jest bardzo chętnie odwiedzana. Tak – mały sklepik osiedlowy może, a nawet powinien mieć stronę internetową i świetnie się to sprawdza!

Na stronie internetowej został wprowadzony newsletter, dzięki czemu Klienci są informowani o nowościach prosto na email. Sklep nie wysyła spamu, tylko przydatne informacje – takie, jakich wszyscy odbiorcy newslettera oczekują.

Na tym nie koniec. Wszystkie akcje są nadal prowadzone. Sklep osiągnął sukces wizerunkowy oraz finansowy. Jest coraz chętniej odwiedzany. A w planach, a konkretnie w strategii marketingowej sklepu mamy zaplanowane kolejne działania na najbliższy rok. Tak – sklepik ma strategię! To w pełni uzasadnione i w pełni się sprawdza!

Mam nadzieję, że powyższy artykuł pomógł Ci przynajmniej w małym stopniu. Omówiłem tu przypadek sklepiku spożywczego, ale można go przenieść również na inne branże. Będę Tobie bardzo wdzięczny jeśli podzielisz się tym tekstem ze znajomymi.

Przeczytaj także:

 

Zdjęcie: Pixabay